Narracje architektury

„Zarzucisz mi zapewne, że nasza sztuka nie rozwiązuje żadnej zagadki przyrody. Naszym zadaniem nie jest rozwiązywanie zagadek, ale uświadamianie ich sobie, pochylenie głowy przed nimi, a także przygotowanie oczu na nieustający zachwyt i zdziwienie.”[1]

Sztuka to kłamstwo, które jest prawdą. Fikcyjne światy są pasożytami świata teraźniejszego stwierdził Umberto Ecco. Dodajmy też, że są jego świadkami. Artystyczny koncept potrafi odkryć to czego nie widzimy w codziennym doświadczaniu. Obraz jest reprezentacją, która opowiada o rzeczywistości więcej i dobitniej. Wystarczy się nad nim pochylić i zanurzyć się w jego przestrzeni. Podobnie jest z architekturą. Jej formy najlepiej opowiadają o człowieku, który ją zamieszkuje.

Na przykład modernizm, który wznosząc wielorodzinne geometryczne struktury próbował pozbawić mieszkańców jednostkowej, indywidualnej narracji. Mieszkańcy gubili się w osiedlach z powtarzalnych blokowisk szukając swojej bramy, balkonu czy choćby doniczki w oknie, wśród setek podobnych. Mieszkano w takich samych klatkach z betonu wyposażonych w podobne meble. Wydawałoby się, że poczucie wspólnoty w takiej sytuacji rośnie. Urosło więc i w Polsce dało siłę do obalenia ustroju. Wtedy przyszedł postmodernizm, który podjął porzucone ścieżki narracji form. Bawiąc się nimi pomylił i wymieszał różne tropy. Stał się odpowiedzią na potrzeby społeczeństwa bardziej podzielonego i zróżnicowanego.

Miasto łączy wszystkie wątki. Skleja obszary wciąż dopisując im nowe formy. Jest jak patchwork, w którym znajdują miejsce różne wzory na życie. Warto je studiować, bo układają się w wiedzę o nas samych. A w architekturze istotne jest nie tylko to co reprezentują jej formy. Tak samo ważne jest to, jakich kształtów w niej brak.


[1] Herbert Z., Notes Herbertowski, Austeria & Zeszyty Literackie, Wa-wa 2014, List s.164

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.