Współczesne duże miasta oferują szczególny typ rozrywki skierowanej do masowego odbiorcy. To miałka rozrywka wielkich centrów handlowych, które zajęły duże obszary na peryferiach. Tam kupowanie urasta do szczególnej, niemal odświętnej czynności, której trzeba poświecić dużo czasu i uwagi. Łączy się z tym konsumpcję, marketingowe pokazy skupiające klientów wokół różnych produktów. Wśród zgiełku, w tłumie buduje się wrażenia, że uczestniczymy w czymś absolutnie normalnym, bo powszechnym. Jednocześnie jesteśmy w jakiś szczególny sposób uprzywilejowani, bo mamy szansę dostąpić zaszczytu zaspokojenia naszych potrzeb.
Tymczasem kim jest KONSUMENT? To klient – czyli posiadacz zasobów. Posiadasz i pożądasz to należysz do „elity”. Jesteś ważny dla producenta, dopóki potencjalnie możesz pożądać oferowanych przez niego produktów. Dlatego reklama ma moc wmawiania nam rzeczy bardzo niepotrzebnych.
Kiedy zamknięte są wszystkie przybytki handlu można podjąć refleksję na temat: czego jednostkowo, indywidualnie JA pożądam? I idąc tym tropem jak mogłaby wyglądać architektura, kształt przestrzeni dla tej mojej potrzeby? Czy tam w ogóle jest architektura? Jeśli tak, to jak ona wygląda? Czy dorównuje swym pięknem przyrodzie, którą powoli zastępuje…