Według stoików nadmiar rodzi deficyt. Im więcej mamy tym więcej pożądamy i też więcej zaczyna nam brakować. Tracimy refleksję i umiejętność zachwytu nad podstawowymi wartościami otoczenia.
Kultura masowej konsumpcji generuje potrzebę doświadczania rzeczy nadwymiarowych. W architekturze poszukujemy wątków, które nie wynikają z podstawowych cech zamieszkiwania przestrzeni. Cech, które powstają i pozostają w ścisłym związku z naturą. Otoczenie staje się coraz bardziej rozbudowaną scenografią tworzoną ze sztucznych, chwilowych efektów.
Łatwiej wtedy odrywamy się od natury, przeżywania wraz z nią czasu, cykli wzrostu i obumierania. Zwłaszcza w mieście. Tutaj szczególnie interesują nas mniej potrzeby a bardziej pragnienia. Stoicy definiują potrzeby jako te, które wynikają z zaspokajania podstawowych warunków do prze-życia. Pragnienia to oczekiwania nadmiarowe, odnoszą się zarówno do rzeczy jak i wydarzeń. Na przykład pragnienia wiecznej młodości…
Dlatego też chętnie zastępujemy stare rzeczy nowymi, bezosobowymi i anonimowymi. Używamy czystych, jednorazowych kubków, sztućców, obrusów, toreb. To chirurgia dnia codziennego. Operacja na życiu. Otaczamy się rzeczami, które nie noszą jego śladów. Takich, których życie nie zdążyło zapisać, wyrzeźbić. Swoje ślady też usuwamy. Wyrzucamy rzeczy zanim odcisną się w nich nasze kształty. Ślady JESTEM. A tylko te ślady mogą ułożyć się w opowieść o ciągłości i przemijaniu. O życiu.