Dziecko potrafi budować ze wszystkiego. Pudełka, piórka, patyki – każda rzecz jest potencjalnym dachem, kolumną, oknem albo chociaż dymem z komina. Z piasku może powstać nawet pałacowa architektura. Z każdym kolejnym wiaderkiem dolewane jest do niej życie. Bez ograniczeń, bo budulca jest całe morze. Nie zawsze pojawiają się mieszkańcy, najczęściej do zabawy wystarczy sam potencjał kształtów: wnęk, zakrętów, wysokości, brył, schodów i otworów. Najważniejsze, że powstaje miejsce, które może wypełnić się jakimś działaniem. I bez znaczenia, że tylko od fali do fali. Największą radość daje możliwość zmian, podważania reguł. Dlatego dzieci uwielbiają też burzyć. Otwartość na zmiany powoduje, że z taką samą radością skaczą i depczą coś, co przed chwilą z mozołem wznosiły. Wtedy rozpoczynają zabawę od nowa, według nowych zasad.
Budowanie to fascynująca gra w przestrzeń. Sztywne modele rzeczywistości nie sprzyjają takiej radości tworzenia. Szczególnie architektury.
Architektura musi być na tyle trwała, by być schronieniem i na tyle elastyczna by jednocześnie móc poczuć się w niej jak w pałacu, domku na drzewie, statku pirackim albo na bezludnej wyspie. Architektura może dawać wolność lub ją zabierać.